NOWOŚCI

2024-09-19
Pride Of Poland 2024 - Krach na rynku koni arabskich w Polsce
Pride of Poland 2024

autor: Hanna Sztuka

„Jedyni w kraju fachowcy” wmawiają nam, że hodowla koni arabskich została tak zniszczona, że potrzeba na jej odbudowę nawet 20 lat. Organizując ostatnią aukcję w Janowie udowodnili jednak, że ten  czas jaki sobie dali, będzie stanowczo za krótki, aby po tej  odbudowie posprzątać.

Przez ostatnie osiem lat janowska aukcja budziła wiele nie zawsze zdrowych emocji. Odkąd Stadnina Koni w Janowie Podlaskim stała się przedmiotem walki politycznej, było wokół niej wiele hałasu, żeby nie powiedzieć fetoru. Każda kolejna aukcja była traktowana jak “mecz o honor” , hejt lał się strumieniami, a kto ewentualnie widział jakieś pozytywne zjawiska siedział cicho, aby nie zarobić kubła pomyj za chwalenie “dobrej zmiany”. I tak przez osiem lat ówczesnej opozycji, a dzisiejszej koalicji rządzącej udało się, słusznie czy nie, przekonać polskie społeczeństwo, że hodowla koni arabskich w Polsce została przez PIS zrujnowana i jedynym sposobem na jej odbudowę jest powrót do zarządzania nią ludzi, którym “dziękując” za współpracę otwarto arabską puszkę Pandory. Doszło do sytuacji, w której dzisiaj w Polsce wszyscy obywatele znają się na hodowli koni arabskich i wiedzą jak było i jak być powinno. Obok wielu  absurdów tej pseudo wiedzy to, że w tym zamieszaniu jest mylona i wrzucona do jednego worka hodowla państwowa z prywatną nikogo w istocie nie obchodzi. Jednak to właśnie hodowla w prywatnych rękach jest dziś ostoją polskich koni arabskich. Skomplikowane relacje pomiędzy hodowlą państwową a prywatną, odrodzoną po 1989 roku (do tego czasu osoby prywatne w zasadzie nie mogły posiadać koni arabskich) nie są bynajmniej drogą usłaną różami. Od kiedy jednak polskie społeczeństwo zaczęło się bogacić i grupa prywatnych hodowców zaczęła rosnąć nie tylko ilościowo,  a prywatne konie coraz częściej osiągają jakość porównywalną ze stadninami państwowymi, trwała niezbyt subtelna walka z kolejnymi prywatnymi hodowcami. Blokowanie hodowcom dostępu do najlepszych polskich ogierów, sprzedaż elitarnego materiału zarodowego wyłącznie za granicę w postaci różnych dzierżaw, hurtowej sprzedaży embrionów od elity polskich klaczy i sekowanie prywatnych koni na pokazach krajowych sprawiły, że stosunki pomiędzy hodowcami państwowymi, a prywatnymi były dość chłodne. Jaki to ma związek z aukcją Pride of Poland? Ano taki, że hodowcy prywatni podobnie jak stadniny państwowe, również chcą sprzedawać swoje konie za dziesiątki i setki tysięcy euro oraz grzać swoją sławę w blasku Pride od Poland. To nie przypadek, ale konsekwencja wieloletniej pracy, że po roku 2016 konie prywatnej hodowli odniosły szereg sukcesów w kraju i za granicą oraz zaczęły osiągać coraz lepsze ceny na aukcji Pride of Poland i w transakcjach prywatnych. W latach 2019-2023 liczni hodowcy prywatni, których należy tu wymienić, tacy jak: Marek Rzepka, rodzina Goździalskich, Poszepczyńskich, Podgórnych, Dobrzyńskich i Wawrzyńczyków, Waldemar Bąk, śp.Lech Błaszczyk, Wojciech Parczewski, Marek Kondrasiuk, Katarzyna Dolińska, Petroniusz Frejlich, Alicja Najmowicz czy Tomasz Tarczyński, wielokrotnie sięgali po tytuły championów na pokazach w Polsce, ale przede wszystkim podjęli skuteczną walkę na ringach Europy: All Nations Cup, Czempionat Europy, Czempionat Świata  czy innych licznych pokazach międzynarodowych. Hodowla i handel rządzą się swoimi prawami i niezależnie od tego co pisano w mediach o kolejnych aukcjach i postępującym upadku hodowli, hodowcy prywatni, czyli właściciele większości klaczy hodowlanych w Polsce, (ok. 80% pogłowia), byli w miarę zadowoleni z poziomu sprzedaży. Wbrew temu co opowiadały media, w latach 2016-2018 hodowcy prywatni zareagowali optymistycznie na zmiany w stadninach państwowych i zakupili na aukcjach w Janowie, Michałowie i Białce sporo klaczy z nadwyżki hodowlanej tych stadnin, które sukcesywnie kryli ogierami w typie pokazowym i wyścigowymi tak, że ilość urodzonych w kraju źrebiąt czystej krwi arabskiej przekroczyła w 2023 roku rekordowe 700 sztuk. Nachalna narracja o upadku hodowli koni arabskich w Polsce i opinia, że “nominaci dobrej zmiany” wszystko robią źle i jeszcze gorzej sprawiła, że oczekiwano zmian jak nadejścia wiosny po mroźnej zimie i czasu obfitości po biednym przednówku, a wykreowanych przez media jedynych fachowców jak nadejścia proroka, który poprowadzi hodowlę i handel w kierunku wymarzonej światłości. Zapowiedzi były szumne - choć zwyczajowe (w polityce) 100 dni spokoju tu wydłużono sobie jednostronnie do 20 lat! Wszak wszystko w ruinie. Oczekiwania duże, politycy w uściskach, media życzliwe, będzie dobrze! Jednak nie jest, ale po kolei. 

Pride of Poland 2024, gala aukcyjna, źródło polish_arabian_horse_days

Plagiat, zapożyczenie czy inspiracja ?

Zacznijmy od rzeczy najprostszej i obrosłej przez ostatnie lata pewnymi standardami jakości, czyli realizacji technicznej tegorocznej Pride of Poland. Ci, którzy spodziewali się fajerwerków kreatywności mocno się zawiedli , gdyż musieli z pewnością uświadomić sobie, że to wszystko już było, choć tak zajadle krytykowane, a tu proszę… Ciemny wystrój hali z zasłoniętymi oknami jakby żywcem zapożyczony z aukcji poprzednich, a zapoczątkowany na Pride of Poland 2018, kiedy to Maciej Grzechnik został odsądzony od czci i wiary za zamach na siermiężną polturfowską tradycję, organizując do dziś uważaną za jedną z najpiękniejszych gali aukcyjnych i jak się okazuje teraz, całkiem udaną finansowo. 

Pride of Poland 2018 gala aukcyjna, fot.Ewa Imielska-Hebda, źródło polskiearaby.com

Pride of Poland 2018, gala aukcyjna, źródło janowauction.com

Pride of Poland 2018, gala aukcyjna, koncert zespołu ROKICZANKA, fot. D.Dziecinny, źródło janowauction.com

To aranżacja tej aukcji, jednemu z dzisiejszych proroków, nie wiedzieć czemu kojarzyła się z nocnym klubem. Minęło sześć lat i proszę teraz jest dobrze. O ile aukcja w roku 2018 była nowatorska pod względem jej programu, wystroju, katalogu i budowy strony internetowej to wszystko co widzieliśmy w roku 2024 było wtórne i ustępowało jej jakością. Nie można też tego w żaden sposób porównać  do  Pride of Poland 2023, która zrealizowana w podobnej konwencji jak ta z 2018, była znacznie od niej okazalsza ze względu na dostępne, nowocześniejsze rozwiązania techniczne, zastosowane z wielkim smakiem i rozmachem przez jej organizatora, czyli PKWK pod kierunkiem Krzysztofa Kierzka. 

Pride of Poland 2023, gala aukcyjna, fot.Ewa Imielska-Hebda, źródło polskiearaby.com

Ten sam organizator zaliczył wpadkę na Pride of Poland 2022, kiedy zaryzykował umieszczenie całej imprezy przed Stajnią Zegarową co wyszło bardzo pięknie, nowocześnie, lekko i gustownie, ale sierpniowa ulewa odebrała imprezie urok, a brak rozeznania wśród potencjalnych kupców spowodował, że niezrównoważony oszust pogrzebał wynik finansowy aukcji. Ostatecznie jednak aukcja nie takie rzeczy już przechodziła i wystarczy przypomnieć podobny incydent przed laty, ze słynnym Australijczykiem, który konie licytował hurtem i ostatecznie za większość nigdy nie zapłacił, aby święte oburzenie niektórych nieco powstrzymać. 

Pride of Poland 2022, gala aukcyjna, fot.E.Imielska-Hebda, źródło polskiearaby.com

W latach 2019-2021 organizatorem Pride of Poland był również PKWK, na czele z kultową postacią tamtego czasu czyli Tomaszem Chalimoniukiem. Początkowo Chalimoniuk kontynuował format z roku 2018 z czasem przenosząc aukcję do namiotu przed janowską halą co było zgodnie i przez wszystkich krytykowane. 

Pride of Poland 2019, gala aukcyjna, źródło polskiearaby.com

Aukcje Chalimoniuka przypadły na czas pandemii i tuż po niej, ale mimo różnych zastrzeżeń co do organizacji, udało mu się przejść do historii: nikt już nigdy nie pobije rekordu Pride of Poland 2021, kiedy to zostały sprzedane wszystkie konie i uzyskały one bardzo zadowalające hodowców ceny - o to przecież w aukcji chodzi, a także ze względu na sensacyjną kwotę, 1 mln 250 tys. euro uzyskaną za białecką Perfinkę na PoP 2020. Pride of Poland 2024 była jedynie cieniem tego co widzieliśmy w latach poprzednich. 

Pride of Poland 2024, gala aukcyjna, źródło archiwum

Pride of Poland 2024, gala aukcyjna, źródło polish_arabian_horse_days

Wystrój tegorocznej aukcji z zaciemnieniem był oczywistym zapożyczeniem, ale za to fatalne użycie świateł sprawiało wrażenie prześwitów w stodole i było wyjątkowo nietrafione. Gwoździem do trumny była trybuna dla licytującego w stylu dawnego Polturfu, która ustawiona została tyłem do trybuny dla publiczności. Cóż za widok dla widzów z całego świata! Przekaz w internetowej transmisji z aukcji to był głównie obraz publiczności w kolorowych szortach i sportowych strojach kręcącej się, to tu to tam, z napojami, lodami i innymi tego typu turystycznymi akcesoriami, zamiast dobrze przygotowanego tła z logo Janowa czy imprezy. 

Pride of Poland 2024, gala aukcyjna, aukcjoner Eric Black, źródło archiwum

Pride of Poland 2019, gala aukcyjna, aukcjoner Fredericka De Baker, fot.Ewa Imielska Hebda, źródło: polskiearaby.com

Taka ignorancja w ustawieniu kamer na prowadzącego licytację, a także ustawienie pod nim stolika dla właścicieli koni wyglądała żenująco. Szczególnym jednak bólem tej aukcji, było kompletnie nieprofesjonalne prowadzenie Anny Stojanowskiej, która używała mikrofonu do pokrzykiwania na personel wspierający licytującego i prezenterów koni, a także próbującą zabawiać widzów nie mając jak wiadomo, do tego żadnych predyspozycji, a przede wszystkim nie mając niczego do powiedzenia na temat oferowanych koni. Podobnym występem Anna Stojanowska położyła swego czasu pokaz w Sopocie, ale tam organizator skorygował swój błąd i zrezygnował z rujnującej pokaz współpracy. Ci ze starszych widzów, którzy pamiętają magiczny głos Izabelli Zawadzkiej, przepełniony erudycją i miłością do polskich koni w duecie z Markiem Grzybowskim, może odczuwać ogromny dysonans słuchając Anny Stojanowskiej, która zdaje się wyznawać dewizę “śpiewać każdy może….”. Stojanowska po klapie na aukcji w Katarze, Słowacji i Krakowie, które organizowała i prowadziła, powinna raczej złożyć samokrytykę niż iść w zaparte w mediach, że wszystko było zgodnie z planem. No chyba, że właśnie taki - rozwalenia krajowego rynku koni arabskich - miała plan! Uwagi dotyczące technicznej strony aukcji nie miałyby większego znaczenia, gdyby nie to co zdarzyło się na samej aukcji. 

Pride of Poland 2024 “umiarkowany sukces “?

Tegoroczna oferta zarówno aukcji głównej jak i Summer Sale była skromna i zgodnie z zapowiedziami nie było tam koni, które wzbudziłyby większe kontrowersje, chociaż takie wpadki jak wystawienie klaczy Eulaliana, jedynej  przedstawicielki sublinii janowskiej Etrurii i El Dorotelli wnuczki El Dorady, jednej z ostatnich córek Eksterna, wzbudziły jednak nieprzychylne organizatorom komentarze w gronie hodowców. Jednak wybranie klaczy Zigi Zana na gwiazdę, która ma przyciągnąć uwagę klientów z całego świata, było oczywistym błędem, zapewne wynikającym z zadufania i głębokiej wiary tegorocznych organizatorów, że wszystko co urodzone przed 2016 rokiem klienci łykną bez szemrania i to za grube pieniądze. Tak się oczywiście nie stało, a do tego słaba promocja zarówno całej aukcji, jak również samej gwiazdy zakończyła się spektakularną klapą. 

Pride of Poland 2024, licytacja klaczy Zigi Zana, źródło: Dziennik Wschodni

Choć Zigi Zana oficjalnie „zeszła” sprzedana do Belgii za 145 tys.euro, to tuż po samej aukcji rozeszła się plotka, że do rzeczywistej sprzedaży nie doszło, a klient któremu przypisano ostatnie postąpienie się wycofał. Jeśli to się potwierdzi będziemy mieli do czynienia z kolejnym skandalem na aukcji Pride of Poland, tym razem w wykonaniu ekipy proroków-uzdrowicieli. Zigi Zana sprzedana czy nie, na żadną gwiazdę bynajmniej się nie kwalifikowała. Jest to klacz średniej klasy, której największą zaletą jest jej matka Zagrobla, zjawiskowa Czempionka Świata i USA. Należy jednak przypomnieć, że matka i córka spotkały się w roku 2017 w finale Czempionatu Narodowego i niestety, ale Zagrobla pokonała swoją córkę Zigi Zanę. O czym to świadczy? Jak mawiał Roman Pankiewicz o regresie w hodowli: „jeśli 20 letnia klacz wygrywa czempionat i zostaje najlepszym koniem pokazu to gdzie jest młodzież? Gdzie jest 20 lat hodowli?”. Ale to jest pytanie nie do czytelników, ale do dzisiejszych proroków-uzdrowicieli polskiej hodowli, którzy przez dwie dekady nią kierowali. Analizując wyniki ostatnich aukcji Pride of Poland, w tym tegorocznej widać, że to konie urodzone już po roku 2016, czyli bez udziału proroków, osiągnęły najlepsze ceny; michałowska El Dorotella  50 tys., janowskie Alexandra 120 tys., Abelia 105 tys., czy Bellaria 70 tys. oraz prywatna Pustynna Kalahari 56 tys. Jeśli dodać do tego ubiegłoroczną rekordzistkę aukcji michałowską El Esmerę sprzedaną za 810 tys.euro, to nasuwa się wniosek, że teoria przedstawiona przez lata w mediach o całkowitej zagładzie hodowli w stadninach nie trzyma się kupy. Jak mamy oceniać sytuację kiedy konie wyhodowane po odejściu trójki proroków odnoszą sukcesy na pokazach, wyścigach czy aukcjach? 

Pride of Poland 2023, El Esmera sprzedana za 810 tys. Euro , fot.P.Makowska, źródło: polskiearaby.com

Pride of Poland 2008, Kwestura-historyczny rekord 1mln.125tys.euro, fot.K.Dolińska, źródło: polskiearaby.com

El Esmera (ur. 2018) jest najdroższym koniem sprzedanym z Michałowa od czasów słynnej Kwestury(ur. 1995) i co ciekawe ich hodowcą nie jest bynajmniej emerytowany prorok z Ponidzia. Ciekawe jest również to, że sprzedaż takich klaczy z Janowa jak Alexandra, Abelia, Bellaria czy Pregoła nie wzbudziła corocznego skowytu w sieci o wyprzedaży najcenniejszych młodych klaczy. To samo dotyczy koni michałowskich. Czy ktoś jest w stanie sobie wyobrazić, że przed rokiem do sprzedaży trafiłaby Zigi Zana czy Diara? Zaprzyjaźnione media pękałby w szwach od napastliwych komentarzy jedynych fachowców, a posłanki  słałyby kolejne interpelacje pisane przez arabskie aktywistki. A tymczasem Roma locuta causa finita, fachowcy orzekli; można sprzedać to sprzedajemy. Niestety zapomnieli zadbać o to co w dzisiejszym świecie najważniejsze: o kogoś kto te konie kupi.
 Na użytek aukcji skonstruowano regulamin, który zobowiązuje sprzedającego do zapłaty ogromnej i najwyższej w historii aukcji 17% prowizji od sprzedanego konia, plus koszty wpisowego i sesji zdjęciowych. Nawet Polturf w swoim czasie nie posunął się tak daleko, ale widocznie, osłona polityczna pozwala na taką bezczelność. Do tego w zapisach umowy jest wspomniana 10% prowizja dla agenta. Czy prowizja nie należy się przede wszystkim organizatorowi? Czy to nie on ponosi koszty? Jest zatem pytanie, kto w końcu podjął się te konie sprzedać i kto odbierze prowizję? Jeśli na aukcji sprzedano konie za 637 tys. euro (wraz z ceną Zigi Zany), organizatorzy pobrali od sprzedających ponad 100 tys. prowizji.  Kto stoi na końcu prowizyjnego łańcuszka? Odpowiedzi na to pytanie nie da się w dłuższym czasie uniknąć. Na tegorocznej aukcji głównej sprzedano 10 z 18 oferowanych koni, ale co do dwóch koni nie mamy pewności czy zostaną odebrane. Nie ma większego sensu analiza poszczególnych sprzedaży gdyż więcej koni (włączając Summer Sale) zeszło niesprzedanych, w tym wiele bez jakiejkolwiek oferty. Jedynie prywatna Wersa, utytułowana córka Eksterna, była mocno licytowana, ale ponieważ nie uzyskała oczekiwanej przez hodowcę - świadomego jak widać wartości oferowanej klaczy - ceny, zeszła przy 52 tys. niesprzedana. Jako sukces należy odnotować sprzedaż wszystkich trzech oferowanych ogierów hodowlanych, choć cena 12 tys. euro, uzyskana za białeckiego ogiera Belmari, który kilka godzin wcześniej zdobył brązowy medal Pokazu Narodowego jest ledwo akceptowalna - jakie ceny osiągać będzie potomstwo tak tanio sprzedanego na aukcji reproduktora? Z sześciu koni hodowli prywatnej sprzedały się dwa: ogier Ames JR za 39 tys. oraz wspomniana już wcześniej Pustynna Kalahari za 56 tys. 

Summer Sale 2024
Jaka piękna katastrofa!

Po nieudanej aukcji głównej wiadomo już było, że do Janowa nie przyjechali klienci - wbrew buńczucznym zapowiedziom organizatorów w mediach. Niewielka grupka hodowców z KSA, która za 70 tys. zakupiła janowską Bellarię oraz znani od zawsze klienci z Belgii, którzy albo kupują na zlecenie, albo potem odsprzedają zakupione konie z zyskiem, uzupełnieni dwoma klientami ze Szwecji i jednym z Kataru, również widywanymi w Janowie w ostatnich latach oraz kliku polskich hodowców wypatrujących okazji, to chyba wszystko co było na sali. Przez internet licytował klient z Izraela, który kupił w okazyjnej cenie janowską Pericolę i Perenellę, stanowiące własność Białki. Na 32 oferowane konie 16 nie znalazło nabywcy w tym na 11 koni nie złożono ani jednej oferty. Ceny zawartych transakcji zamknęły się pomiędzy 3 tys., a 14 tys.euro, a cały utarg poniedziałkowej aukcji  to marne 95 tys.euro.

Grek Zorba_ scena finałowa, źródło Filmweb

 Organizatorzy podczas aukcji z uporem korzystali z utworów muzycznych, które kompletnie nie budowały atmosfery sukcesu. Motyw z filmu “Grek Zorba” powtarzający się podczas prezentacji sprzedawanych koni nasuwa przypuszczenie, że organizatorzy nie rozumieli przesłania tej muzyki, która jest przecież pewnego rodzaju kodem kulturowym ich pokolenia. Filmowi bohaterowie w rytm tej muzyki tańczą radośnie na gruzach nieudanego wspólnego biznesu. Czyż można  dodać lepszą puentę do tego co się wydarzyło na tegorocznej Summer Sale? El Maestro, Młodzieżowy Czempion Białki syn Czempiona Świata ogiera Morion sprzedany za 3 tys. euro, derbista, reproduktor użyty we wszystkich stadninach państwowych Severus, kolejne 3 tys. euro, klacze źrebne 4 do 8 tys.euro, a ledwie trzy konie przekroczyły kwotę 10 tys.euro. Rynek koni jest trudny i o tym wiadomo od lat. Konie czasem się sprzedają czasem nie, to wszyscy rozumiemy. Ale tego co się wydarzyło w poniedziałek 12 sierpnia 2024 roku w Janowie nie sposób pojąć. Żenujący brak przygotowania i profesjonalizmu w wykonaniu Anny Stojanowskiej, która miała pełną kontrolę nad przebiegiem sprzedaży i sposobem jej prowadzenia jest nie do uwierzenia! Jałowe i żałosne żebranie o tysiąc euro za konie na które nie było klienta, obnażyło słabość i nieprzygotowanie organizatorów do prowadzenia całego przedsięwzięcia. Hodowcy i właściciele koni arabskich w Polsce są zdruzgotani nie tylko wynikiem, ale samym amatorskim stylem przeprowadzenia aukcji. Oto na oczach całego świata, który od lat uważnie śledzi sprzedaż w Polsce, wychodzą niezłe konie na które nie ma kupca i są oferowane za tysiąc euro, po czym nikt ich nie chce licytować. Taki przekaz poszedł w świat. Tego nie da się odzobaczyć. Najlepszym komentarzem do letniej aukcji jest wypowiedź jednego z hodowców, że oto “w poniedziałek Anna Stojanowska rozje*****ła rynek koni arabskich w Polsce”.

Pride of Poland 2024, gala aukcyjna , prowadząca Anna Stojanowska i aukcjoner Eric Black, źródło polish_arabian_horse_days

Janów Sale, Polish Prestge, Pride of Poland  cdn.

Pomysł sprzedaży aukcyjnej pojawił się wraz z rosnącym zainteresowaniem klientów amerykańskich zakupem polskich koni arabskich. W latach 70. Centrala Handlu Zagranicznego Animex wyspecjalizowała się w handlu polskimi końmi mając oczywiście w tym zakresie monopol. Powstało w Animexie biuro zajmujące się wyłącznie tym fragmentem i efekty były spektakularne. Historia hossy z lat 70., a następnie załamania rynku w połowie lat 80., została już wielokrotnie opisana. W tamtym okresie ukształtował się jednak zespół ludzi, którzy zdobyli ogromną wiedzę o arabskim marketingu, stale śledzili rynki i pracowali nad poszukiwaniem nowych. Sama organizacja sprzedaży, w tym janowskiej aukcji, była jedynie częścią pracy, którą wykonywali. Według tamtego schematu aukcja w Janowie Podlaskim była swoistym barometrem rynku. To ona wyznaczała trendy, ceny na konie, a także była wydarzeniem niezwykle prestiżowym dzięki obecności możnych tego świata, celebrytów czy polityków. Ceny uzyskiwane na janowskiej aukcji regulowały rynek na świecie, a następnie po roku 2000 również w Polsce, kiedy taki rynek zaczął się intensywnie rozwijać. Niestety, po odsunięciu dawnej ekipy Animexu, nowi organizatorzy aukcji porzucili pracę nad rynkiem, ograniczając się do konsumpcji pracy poprzedników i osobistych kontaktów z dość wąską grupą klientów. Reszta toczyła się siłą rozpędu. Wystarczyło sprzedać jedną lub dwie gwiazdy i aukcja robiła wynik w okolicach 1,5 miliona euro co pozwalało przekonać krajową opinię publiczną, że jesteśmy najlepsi, wyjątkowi i nasza hodowla jest wspaniała. Jeśli prześledzimy wyniki aukcji Pride of Poland od roku 2010 odejmując od końcowego wyniku wartość sprzedaży najdroższego konia i analizując procent sprzedanych koni z oferty, widać jasno, że kryzys na rynku zaczął się już w tamtych latach. Dlatego też wielkim błędem było uleganie przez kolejnych decydentów narracji, że wynik aukcji musi być spektakularny na tyle, aby zadowolić media. To oczywiście nic nie dało, ponieważ dzisiaj  lansowana jest  teza o tym, że PIS wyczyścił stadniny ze wszystkich wartościowych koni. Absurdy tego rodzaju krążą po mediach, cierpi na tym polski rynek koni arabskich, a przede wszystkim prywatni hodowcy. Politycznie motywowana narracja o tym: kto zniszczył stadniny , o fachowcach, którzy będą teraz je z mozołem odbudowywać i ile na to potrzeba czasu, przesłania rzeczywisty problem jakim jest krach na rynku koni arabskich w Polsce po tegorocznej aukcji. W ofercie stadnin prywatnych są dobre konie i nie jest nawet tak, że nie ma nimi zainteresowania. Klienci po prostu zobaczyli, że na aukcji w Janowie można kupić dobrego konia za przysłowiową czapkę gruszek i nie muszą w związku z tym oferować więcej. Do tego Janów i Michałów sprzedają konie na przetargach za bezcen, psując rynek do reszty. Można kupić tam pełnowartościowego konia arabskiego za cenę rasowego psa. Wydawałoby się, że w takiej sytuacji jest okazja kupić tanio ciekawe konie ze stadnin, ale niestety rynek już przestaje wierzyć w przyszłość i niewiele osób pragnie kupić konia arabskiego w Polsce. Po tegorocznej aukcji Janów i Michałów będą miały potężne straty bilansowe i wobec nadmiaru koni zapewne wypuszczą na rynek jeszcze więcej tanich koni - KOWR przecież pokryje nieudolność zarządów, zamiast je z niej rozliczyć. Hodowcy prywatni dysponujący w tym czasie dobrej jakości ofertą są bezsilni wobec takiego psucia rynku. Drogi hodowli państwowej i prywatnej znów się rozeszły, a po tegorocznej aukcji nadzieja na poprawę odeszła w siną dal. 

Lata świetlne minęły od czasu kiedy polskie konie sprzedawały się ot tak, przede wszystkim z powodu zasysania wszystkiego co arabskie przez klientów z USA potem Bliskiego Wschodu, Iranu czy Izraela. Właśnie mija też czas zakupów, których w stadninach państwowych dokonywali polscy hodowcy - teraz to oni chcą sprzedawać swoje “produkty”. Przybyło koni arabskich na świecie, a jakość pokazowa zmienia się w geometrycznym tempie. W końcu narzucona przed laty polskiej państwowej hodowli moda, doprowadziła do unifikacji typu i w konsekwencji zrzuca z piedestału polski typ konia, który dziś będąc genetycznie zrównany z innymi, nie stanowi szczególnego przedmiotu pożądania. Tego wszystkiego nie dostrzegli, a może nie rozumieją “prorocy polskiej hodowli”, czego efektem skandaliczna i szkodliwa aukcja Pride of Poland 2024.

Polski koń arabski - unikalny czy globalny

Na przestrzeni lat janowska aukcja przechodziła wzloty i upadki i choć rynek koni arabskich zmieniał się wielokrotnie to zainteresowanie końmi arabskimi z Polski było dość stabilne. Niestety po roku 2000, korzystając z chwilowej hossy, skonsumowano jedynie efekty pracy poprzedniej dekady. Sprzedaż córek Probata, Monogramma, Eukaliptusa a następnie pierwszego pokolenia gazalek na córkach Monogramma, Eukaliptusa, Emigranta, a potem Eksterna, dała polskiej hodowli państwowej i ludziom nią zarządzającym złudne poczucie własnej wielkości i nieomylności, a także głębokie przeświadczenie, że będzie już tylko lepiej. Pomimo licznych spektakularnych sukcesów koni takich jak: Pianissima, Pinga, Emandoria, Galilea czy Perfinka w latach 2004-2024 doszło do utraty polskiego zasobu genów w stadninach państwowych, a co za tym idzie z każdym kolejnym pokoleniem coraz trudniej jest uzyskać wybitne potomstwo. Efekt heterozji się rozmywa i mamy do czynienia z mieszańcami, które nie są już tak interesujące dla nabywców, którzy kupowali klacze z Polski o czysto polskich rodowodach, aby właśnie w połączeniu ze swoimi ogierami uzyskać ciekawy produkt. Całkowita niezdolność ekipy proroków do refleksji, a także zastanowienia się nad słusznością merytorycznej krytyki płynącej nie tylko z kraju, ale również zagranicy, dotyczącej utraty polskiej genetyki, sprawiła, że dziś mamy sytuację dramatyczną i nieomal nieodwracalną, głównie z powodu całkowitego braku reproduktorów o czysto polskiej genetyce. Widać to bardzo wyraźnie na stadzie michałowskim, które dzięki dużej swego czasu konsolidacji utrzymuje jeszcze charakterystyczne cechy, ale jakość uzyskiwanych koni z każdym rocznikiem się obniża. Efekty użycia w Michałowie nietrafionych ogierów są takie, że ceny tych koni maleją i będzie je coraz trudniej sprzedać. Fenomenem Michałowa jest fakt, że po głoszonym "pisowskim upadku”, naprawę hodowli powierzono osobie, która jest tam już od pięciu lat, a zasłynęła wysłaniem Equatora w dzierżawę - nie wiadomo gdzie - i potrzebne były służby dyplomatyczne, aby konia odzyskać. Pytanie więc co ta osoba, ma tam naprawiać? W Janowie stado jest mniej poturbowane, tym bardziej, że do roku 2020 było znacznie lepiej prowadzone, z dużą świadomością pojawiających się problemów. W efekcie konie janowskie są dziś bardziej pożądane do hodowli niż michałowskie i przez to lepiej się sprzedają, co zresztą ujawniło się na tegorocznej aukcji. Nie znamy ani wyników tajnego jak dotąd, audytu sytuacji hodowlanej w stadninach w Janowie i Michałowie, ani też opinia publiczna (czyli zainteresowani sprawą hodowcy) nie została poinformowana o jakimkolwiek programie naprawy hodowli w stadninach. To co się tam będzie działo w najbliższym czasie ma znaczenie dla polskiego rynku koni arabskich w rozumieniu znacznie szerszym niż stadniny państwowe. Jeśli hodowla będzie naprawiana tak skutecznie i profesjonalnie jak została przeprowadzona ostatnia aukcja Pride of Poland & Summer Sale czekają nas ciężkie czasy, a polskim hodowcom pozostanie odżegnać się od tego bałaganu i podążyć własną drogą. 

Pride of Poland 2018, gala aukcyjna, fot.D.Dziecinny, źródło janowauction.com

Pride of Poland 2018, gala aukcyjna, Teatr Konny Katarzyny Cygler, fot.D.Dziecinny, źródło janowauction.com

Pride of Poland 2018, gala aukcyjna, źródło janowauction.com

Pride of Poland 2018, gala aukcyjna, źródło janowauction.com

Pride of Poland 2024, gala aucyjna, źródło polish_arabian_horse_days

Pride ofPoland 2018, koncert zespołu TULIA, fot.D.Dziecinny, źródło janowauction.com

Prode of Poland 2018, gala aukcyjna, licytacja faksymile Manuskryptu Emira Rzewuskiego, fot.D.Dziecinny, źródło janowauction.com
Copyright © 2020
projekt IRN Multimedia
oprogramowanie choruzy.pl

Strona wykorzystuje COOKIES w celach statystycznych, bezpieczeństwa oraz prawidłowego działania serwisu.
Jeśli nie wyrażasz na to zgody, wyłącz obsługę cookies w ustawieniach Twojej przeglądarki.

Więcej informacji Zgadzam się