NOWOŚCI

2024-09-24
Czerwona zaraza ze wschodu

Plakat z czasów wojny 1920, fot.domena publiczna


Autor: Maciej Paweł Grzechnik, Hanna Sztuka


Nieubłaganie odchodzi z naszego świata pokolenie hodowców, dla których wojenne losy polskich koni arabskich były znane i oczywiste na tyle, że fakty z nimi związane nie potrzebowały nie tylko komentarza, ale nawet przypomnienia. Jednocześnie dorosło nowe pokolenie hodowców, dla których oczywiste fakty nie są już takie oczywiste i istnieje potrzeba ich zwięzłego opisania i przypomnienia. 


"Czerwona zaraza

Czekamy ciebie czerwona zarazo

Byś wybawiła nas od czarnej śmierci

Byś nam kraj przedtem rozdarłszy na ćwierci

Była zbawieniem witanym z odrazą

Czekamy na ciebie ty odwieczny wrogu

Morderco krwawy tłumu naszych braci…” 

- Szczepański Józef ps. Ziutek, „Czerwona zaraza”, Sieci 40/21. Żołnierz, poeta, zginął na barykadach Warszawy (1944) w wieku 21 lat


Wprowadzenie

Kiedy w 1772 roku Rosja, Prusy i Austria dokonały I rozbioru Polski rozpoczął się proces niszczenia istniejącej od prawie 400 lat Rzeczypospolitej, państwa niezwykłego, o ustroju znacznie wyprzedzającym swoje czasy. Jej początki sięgały roku 1385, kiedy Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litewskie zawarły unię personalną. Oparta na porozumieniu pomiędzy stanami, zawarta w 1569 roku Unia Lubelska pozwoliła na stworzenie federacji polsko-litewskiej złożonej z równoprawnych członków. W efekcie powstała Rzeczpospolita Obojga Narodów, której „złoty wiek” był także okresem dynamicznego rozwoju hodowli koni w całym państwie. Equus Polonus był pomiędzy XVI a XVIII wiekiem najwyżej cenionym w Europie koniem. Do tego stopnia, że w latach wielkich wojen z Turcją i Tatarami król Władysław IV wprowadził zakaz eksportu polskich koni, które były chętnie kupowane przez kraje ościenne. Pod koniec XVIII wieku z wielkich stad magnackich wyłoniły się stadniny, które zaczęły świadomie i systematycznie utrzymywać klacze czystej krwi arabskiej w oparciu o posiadane wcześniej klacze i ogiery uzupełniane regularnymi zakupami na Wschodzie. Kolejne III rozbiory w XVIII wieku a następnie wojny napoleońskie na początku XIX wieku spowodowały pierwszą falę upadku hodowli koni na ziemiach Rzeczypospolitej. Z tego powodu na potrzeby wschodniego (rosyjskiego) zaborcy powstała pierwsza na ziemiach polskich państwowa stadnina, zlokalizowana we wsi Wygoda koło Janowa Podlaskiego. Większość stadnin magnackich w zaborze rosyjskim przestała jednak istnieć lub też jedynie w znikomym stopniu była w stanie podnieść się z upadku. Sytuacja ekonomiczna w zaborze rosyjskim nie pozwalała na rozwijanie przez Polaków kosztownej hodowli, a po upadku w 1831 roku  skierowanego przeciw Rosji, Powstania Listopadowego, a następnie w 1865 Powstania Styczniowego, próbowano hodowlę koni na ziemiach polskich ograniczać, a nawet zabraniać szlachcie posiadania koni. Ograniczenia podyktowane były względami o znaczeniu strategicznym, odcięcia Polaków od możliwości wykorzystania koni w walce przeciwko zaborcy - Rosji. Jedynie nieliczne - legendarne dziś z tego powodu stadniny - takie jak: Sławuta, Biała Cerkiew, Sachny, Jarczowce, Antoniny czy Gumniska trwały i pielęgnowały hodowlę koni . W efekcie, w drugiej połowie XIX wieku osiągnęły wysoki poziom hodowlany szczególnie widoczny w hodowli koni czystej krwi arabskiej.

 

Wojciech Kossak, Ułan walczący z kozakiem, Warszawa 1930, źródło Galeria Klasyki 

Pierwsza fala zarazy

Przyszła wraz z bolszewicką rebelią nazywaną rewolucją, październikową, która spowodowała zniszczenie istniejącej nieprzerwanie od kilku wieków hodowli koni na wschodnich kresach ziem polskich. Zagładzie uległy stada Sanguszków, Potockich, Branickich, Dzieduszyckich i wiele innych. Na terenach Polski południowej, gdzie również przed I wojną światową istniało wiele hodowli koni czystej krwi arabskiej, ocalało niewiele koni. Los zgotował tym hodowlom tragiczny koniec. Tak zagładę Sławuty w listopadzie 1917 roku opisał w „Księdze stadnej” dr Skorkowski: „Przestała istnieć sławna stadnina w Chrestówce, rozgrabiona przez hordy bolszewickie w roku 1917. Przestała istnieć wraz ze wspaniałą rezydencją polską na kresach Sławutą, na której gruzach, wierny do ostatka swej ziemicy, zginął nie szczędzony przez dzicz bolszewicką, ponad osiemdziesięcioletni starzec – Roman ks. Sanguszko”.


Wojciech Kossak, Pogrom, fot. domena publiczna


W wydanej w 1922 r. książce pt. „Pożoga”, Zofia Kossak-Szczucka (1889–1968), (wnuczka malarza Juliusza Kossaka), opisała los stadniny w Antoninach, której unicestwienie widziała w 1918 roku na własne oczy. Tylko dwadzieścia urodzonych w Antoninach arabów ocalało od zagłady. Dr Edward Skorkowski we wstępie do I tomu „Polskiej księgi stadnej koni arabskich” (1926) pisał: „Ze stadniny antonińskiej pozostaje zaledwie to, co oddana swym pracodawcom służba ukryła w lasach przed rozjuszoną bolszewickimi zasadami tłuszczą. Obecnie ta reszta, po pozostaniu antonińskich włości po stronie sowieckiej, znajduje się w Beheniu na Wołyniu, majątku kupionym przed paru laty przez obecnych właścicieli stadniny antonińskiej Romana i Józefa hr. Potockich”.

Ofiarą czerwonej zarazy, padło także wiele innych stadnin. Obok zasłużonej Sławuty czy wspaniałych Antonin, Sachn czy Jezupola, w Białej Cerkwi Branickich, jak podał Skorkowski, ponad sześćdziesiąt klaczy arabskich poszło w 1918 r. pod karabin maszynowy – jako „końska arystokracja”. Prowadzona nieprzerwanie przez 115 lat (od 1803) białocerkiewska księga stadna, w której zapisywano stan liczbowy, pochodzenie poszczególnych koni i ewidencję sprowadzanych ogierów, zaginęła. „Tak przepadł dorobek kilku pokoleń hodowców z lat 1778–1918 i wszystko należało rozpocząć od nowa” – podsumował rozdział poświęcony temu okresowi prof. Witold Pruski, a dr Skorkowski stwierdził: „Zaledwie 10% przedwojennego stanu naszej hodowli arabskiej zostało uratowane: z przeszło 500 klaczy matek naszych stadnin arabskich – zaledwie 56 w 1926 roku zostało wpisane do Działu I. Polskiej Księgi Stadnej koni arabskich. Te 56 klaczy to podwalina hodowli polskiego araba, z której się ona odrodzi – bo zginąć nie może, skoro dała Melpomenę i Skowronka”.


Wojciech Kossak, Ułan prowadzący jeńców rosyjskich, fot.domena publiczna


Utrata ziem na wschodzie i przesunięcie granic po I wojnie zdecydowało o tym, że wiele stadnin, zwłaszcza kresowych, już się nie odrodziło. Powstawały nowe stadniny prywatne, które mimo, że nie dysponowały ani wysokiej jakości materiałem hodowlanym, ani choćby zbliżonym do dawnych stadnin kresowych potencjałem ekonomicznym w okresie 20 lat do wybuchu II wojny światowej osiągnęły bardzo wysoki poziom. Trudno dziś wyobrazić sobie światową hodowlę bez Amurath Sahiba 1932 ojca Araxa, wyhodowanego przez Teresę Raciborską w Breniowie, czy Bałałajki 1941 pp Bąkowskich z Kraśnicy matki Baska i Bandoli. Książę Roman Sanguszko z Gumnisk, spadkobierca hodowli sławuckiej, zaangażował wielkie środki, by przywrócić świetność swej hodowli, z której I wojnę przetrwało zaledwie osiem klaczy matek i trzy ogiery. Import w 1930 roku oryginalnych ogierów z Arabii, zamykający niejako długą tradycję sięgania po ogiery pustynne, otworzył jednocześnie nową epokę nie tylko w polskiej, ale poprzez potomków importowanych wówczas ogierów, także w światowej hodowli. Kuhailan Haifi, or.ar. 1923, wyszukany u beduinów Ruala, to ojciec Ofira (1933), był ojcem tzw. „wielkiej czwórki”, czyli Wielkiego Szlema, Witraża, Witezia II i Wyrwidęba. Drugi importowany, Kuhailan Afas, wsławił się jako przodek Cometa (1953).


Wojciech Kossak, Kozak na koniu,1913, fot.domena publiczna


Z resztek, które udało się uratować z dziejowej katastrofy I wojny światowej, odtworzono dawną potęgę. W okresie międzywojennym hodowla powoli i systematycznie podnosiła się z upadku, a rolę przodującą pełnić zaczęła Państwowa Stadnina Janów Podlaski, gdzie wdrożono własny program hodowlany dla koni czystej krwi arabskiej, realizowany z sukcesami do 1939 roku.

Druga fala zarazy

Stepowy i niemiecki imperializm, narodowy i międzynarodowy socjalizm jesienią 1939 roku podały sobie ręce nad Polską, która po raz kolejny powalona została na ziemię. Totalitaryzm zawędrował też do Janowa Podlaskiego, zagubionej nad Bugiem podlaskiej miejscowości, a ciągłość hodowli została przerwana, wraz z falą nie tylko czerwonej, ale i brunatnej zarazy pustoszących polskie hodowle. 

Po wybuchu wojny 1 września 1939 roku podjęto decyzję o ewakuacji stada i stadniny janowskiej na wschód. Konie wraz z personelem wyruszyły 11 września w kierunku wschodnim na Wołyń. Na skutek wojennego zamieszania w drodze zagubiono wspaniały rocznik ogierków synów Ofira: Wielki Szlem, Witraż, Witeź II, Wyrwidąb oraz syna Lowelasa ogier Wojski. Na skutek okaleczeń i przemęczenia źrebiąt, część koni pozostawiono  po dworach lub w chłopskich gospodarstwach. Okoliczność ta okazała się ostatecznie jednak szczęśliwa, gdyż pozostawione tam konie ocalały i po jakimś czasie, łącznie z odnalezionymi synami Ofira, wróciły do Janowa. 17 września, na wiadomość o przekroczeniu wschodniej granicy państwa przez sowietów dalsza ewakuacja nie miała już sensu i stado zawrócone zostało do Janowa.


Jerzy Kossak, Pościg za uciekającym komisarzem, 1934, olej na dykcie, własność prywatna


Rosjanie, którzy wkroczyli do Polski, dotarli do Janowa, gdzie dokonali rabunku wszystkich zastanych koni, a także ruchomego majątku Państwowej Stadniny Janów Podlaski. Tym samym przestała istnieć najlepsza stadnina arabska w Europie. Ze stada liczącego wg danych z 1938 roku 27 klaczy czystej krwi arabskiej pozostała w Janowie tylko Najada (Fetysz – Gazella II), która nie dała się wyprowadzić z boksu. Z tych 27 klaczy stadnych 6 zaginęło, a 20 z nich oraz cała młodzież w tym młode klacze, które wróciły w 1938 roku z toru wyścigowego, wywieziono do rosyjskiej stadniny w Tiersku na Kaukazie. Klacze z Janowa miały problem z zaaklimatyzowaniem się tam i już w 1940 roku padło 3 z nich, w 1941 następne 3, a w 1942 aż 5. Jedynie 9 z nich przeżyło dłużej niż 3 lata.

Począwszy od wybuchu II wojny światowej w 1939, aż do roku 1945 zrabowane zostały (bądź zaginęły) z terenów Polski 143 klacze stadne czystej krwi arabskiej. W roku 1946 w PASB zarejestrowano zaledwie 52 ocalałe klacze odzyskane z terenu okupowanych przez Aliantów Niemiec, a także klacze uratowane na terenie kraju oraz Czechosłowacji.


Jerzy Kossak, Pogoń za bolszewikami, olej na płycie, wlasność prywatna


Straty, jakie poniosła Polska w wyniku najazdu Niemiec i Rosji w roku 1939, a następnie przejście frontu z sowieckimi wojskami idącymi w kierunku Berlina, to pełna dramatów historia ludzi, ale także systematycznej grabieży polskiego majątku i dóbr przez obydwie armie. Jedni i drudzy brali wszystko, co przedstawiało wartość: złoto, dzieła sztuki i kultury, maszyny przemysłowe i rolnicze. Bardzo chętnie rabowano też zwierzęta hodowlane, a wśród nich przede wszystkim konie. Najcenniejsze były dla Niemców i Rosjan konie hodowlane ras czystych, czyli konie pełnej krwi angielskiej i czystej krwi arabskiej, choć okupant nie gardził także końmi sportowymi półkrwi, głównie ogierami. Z dzisiejszej perspektywy trudno jest pojąć, że polska hodowla koni, szczególnie ras czystych, była przed 1939 rokiem konkurencyjna dla niemieckiej, a już na pewno na poziomie wyższym, niż ówczesna hodowla rosyjska, dlatego też konie z terenów Polski były dla najeźdźców cennym nabytkiem. Niemcy mieli dużo czasu, bowiem okupowali tereny Polski od jesieni 1939 do początków 1945 roku, więc grabież była systematyczna i zinstytucjonalizowana. Rosjanie, na ziemiach polskich w latach 1939 - 1941 grabili, co im w ręce wpadło, a na przełomie lat 1944/45, kiedy szli przez Polskę na Berlin, nie było już zbyt wielu cennych koni, więc dochodziło najczęściej do zwykłego rabunku frontowego. Wiosną 1944 roku Niemcy podjęli decyzję o wywozie z terenów Polski wszystkich istniejących pod ich kontrolą stad ogierów i stadnin koni, w tym także stadnin Wehrmachtu, które zorganizowali podczas wojny, a gromadzących konie hodowlane rozproszone w wyniku działań wojennych lub częściej odebrane prywatnym właścicielom. Każdy z najeźdźców wywoził zrabowane konie w swoją stronę. Niemcy wywieźli najcenniejsze polskie konie w głąb Rzeszy, gdzie ostatecznie po zakończeniu wojny, największa ich grupa znalazła się w brytyjskiej strefie okupacyjnej. W strefie tej z inicjatywy polskich oficerów powstał Zarząd Stadnin Polskich w Niemczech, dzięki któremu Polska odzyskała w latach 1945-1947 ponad 1600 koni hodowlanych, w tym znaczną grupę koni czystej krwi arabskiej. Konie, które znalazły się w sowieckiej strefie okupacyjnej w Niemczech, oraz na terenach zachodniej Polski, jeśli tylko nie zostały zabite (zjedzone?) przez sowieckich żołnierzy, to zostały zrabowane i wywiezione na wschód.

Trzecia fala

Jerzy Kossak, Pogoń ułanów za bolszewikami, 1935 olej na desce, wlasność prywatna


II wojna światowa przesądziła definitywnie o końcu pewnej epoki i podziale Europy. Wojenne losy polskich arabów to temat wielu artykułów i książek. Po wojnie stadniny państwowe i ludzie z nimi związani bez wątpienia odegrali wielką rolę w odbudowie hodowli koni czystej krwi w Polsce. Ich zasługi są nie do przecenienia. Niemniej jednak to właśnie państwo przyczyniło się do kolejnych nieszczęść, które spadły na kraj i oczywiście na hodowców i hodowlę pod rządami nowego systemu. Na mocy specjalnego dekretu gospodarstwa rolne o powierzchni powyżej 50 ha (w 3 województwach – powyżej 100 ha) upaństwowiono. Nastał czas krwawych represji, prześladowań osób o innych poglądach, odbierania własności, upaństwawiania ziemi, fabryk, domów. Komunistyczne sądy skazywały ludzi, którzy walczyli nie tylko z sowieckim, ale nawet z niemieckim okupantem. Urząd Bezpieczeństwa bezwzględnie rozprawiał się z politycznymi przeciwnikami reżimu. „Żelazna kurtyna” na długie lata odcięła Polskę od demokratycznego świata. Nowa władza z niechęcią patrzyła na hodowlę koni czystej krwi. Koń arabski uważany był za burżuazyjny przeżytek, kaprys byłej klasy panującej, dobro luksusowe, które nikomu w nowym, proletariackim ustroju, nie jest potrzebne. Doceniano jedynie konie pociągowe jako niezbędne w zacofanym kraju w rolnictwie i transporcie. Niezależnie od swego pochodzenia, ocalałe po wojnie zarodowe zwierzęta stały się własnością państwa. 

Anna Bąkowska, właścicielka stadniny w Kraśnicy, odzyskała co prawda swoje dwie niezwykle cenne klacze, w tym Bałałajkę, ale na krótko, gdyż obie zabrano ostatecznie do PSK Albigowa. „Szczęśliwym zbiegiem okoliczności stało się pozyskanie siwej klaczy Bałałajki” – pisał o tym zdarzeniu prof. Witold Pruski w rozdziale poświęconym tej stadninie.

„Pozyskanie” było eufemizmem i oznaczało po prostu zwykłą kradzież. Anna Bąkowska co prawda jako jedyna spośród hodowców prywatnych, wywalczyła od państwa odszkodowanie, ale wyniosło ono tyle, ile kosztował wówczas koń roboczy. Walkę z komunistycznym państwem Anna Bąkowska wraz z córką Ewą ostatecznie przypłaciła w 1948 r. aresztowaniem pod zarzutem pomagania Armii Krajowej*.

Wyparcie czyli zaprzeczanie zarazie

Po II wojnie próbowano wymazać pamięć o poprzednich czasach. O zagładzie, jaka dokonała

się w latach 1917–1918, a także rabunku we wrześniu 1939 roku, nie wolno było mówić. Charakterystycznym świadectwem tego podejścia jest cytowane wcześniej dzieło prof. Witolda Pruskiego (wyd. 1983 r.). Rozdział „Zniszczenia spowodowane przez pierwszą wojnę światową” zajmuje w nim niecałą stronę druku! Cenzura zezwoliła jedynie na zdanie: „Po odzyskaniu przez Polskę suwerenności państwowej w 1918 r. znalazły się na jej terenie w nikłej ilości konie ze Sławuty i Antonin, natomiast nie pozostało nic ze stadnin białocerkiewskich i innych kresowych”. Nie ma nawet wzmianki o zniszczeniach i mordach, jakich dopuścili się bolszewiccy najeźdźcy - czerwona zaraza.


Wojciech Kossak, Trębacz z koniem, fot. domena publiczna


Starych fachowców odsunięto, a do hodowli skierowano jedynie takich ludzi, którzy z nową władzą się „ułożyli”. Legendarny polski hodowca, Bogdan Ziętarski**, jedyną pracę przy koniach, jaką mógł od komunistów dostać, to w źrebięciarni koni roboczych w PGR Milicz. Zmarł w zapomnieniu w 1958 roku. 

Nie sposób policzyć ile cennych arabów przepadło w stadninach państwowych z winy komunistycznych zarządzeń, które teoretycznie miały dbać o ich przetrwanie. Stadniny miały przydzielane „etaty” klaczy stadnych, ograniczające ich rozwój, a  wiele koni nie otrzymało żadnej szansy i trafiło po prostu do rzeźni. Jak twierdzi Anna Dębska, rzeźbiarka i hodowczyni, która latami walczyła o uratowanie choć niektórych cennych koni, miał w tym swój udział I sekretarz PZPR Władysław Gomułka (lata 1956-1970), który konie arabskie uważał za  „darmozjady”. Jednak dzięki znaczącym przychodom dewizowym ze sprzedaży, hodowla została utrzymana, a od początku lat 60. nastąpił w Polsce jej dynamiczny rozwój, a jako, że wysoce dochodowa, zastrzeżona była wyłącznie dla stadnin państwowych. Hodowla prywatna koni arabskich po II wojnie światowej zaczęła się dynamicznie rozwijać dopiero po roku 1989 i dziś jest już na światowym poziomie.


Odrodzenie się w Polsce hodowli koni arabskich zarówno państwowej, jak również prywatnej, było możliwe dzięki głębokiej i mocno zakorzenionej w polskiej kulturze tradycji hodowli koni orientalnych. Polska hodowla koni arabskich, wielokrotnie niszczona przez czerwoną czy brunatną zarazę, zawsze była sumiennie odbudowywana przez kolejne pokolenia. W środowisku hodowców koni arabskich wiele uwagi poświęcano dokumentowaniu hodowli i jej historii. Araby to rasa koni, których hodowla od ponad 300 lat utrzymywana jest przez Polaków na najwyższym światowym poziomie. Od początku XXI wieku żyliśmy w błogim przeświadczeniu, że kataklizmy XX wieku, które zniszczyły najpierw stadniny kresowe, a następnie ograbiły nas doszczętnie podczas drugiej wojny światowej, nigdy się nie powtórzą.

Zarazy kolejny wariant

24 lutego 2022 roku nasze poczucie bezpieczeństwa legło w gruzach, choć potrzeba było kilku tygodni zanim świat przejrzał na oczy. Czerwona zaraza ruszyła jak zawsze od wschodu. Zbliżyła się nawet w okolice Kijowa, mordując ludzi, niszcząc miasta. Jak doniósł niezależny białoruski kanał informacyjny Nexta, 22 marca 2022 roku, rosyjskie wojsko podpaliło stadninę koni w miejscowości Hostomel na przedmieściach Kijowa, a większość zwierząt spłonęła żywcem - czytamy w komunikacie.


*Armia Krajowa, zakonspirowane siły zbrojne Podziemnego Państwa Polskiego. Największa armia podziemna w okupowanej Europie walcząca z niemieckim, a także sowieckim okupantem.

**Bogdan Ziętarski, hodowca stadniny koni Sanguszków w Gumniskach. Jako kierownik wyprawy do Arabii w 1930 roku, sprowadził do kraju epokowe dla hodowli ogiery Kuhailan Haifi or.ar. oraz Kuhailan Afas or.ar. i Kuhailan Zaid or.ar.

Bibliografia:

  1. Luft Monika: „235 lat polskiej hodowli prywatnej koni czystej krwi. Czy pamięć udało się wymazać?” polskiearaby.com 24 listopada 2013
  2. Pankiewicz Roman: „Polska Hodowla koni czystej krwi arabskiej 1918-1939.” Petroniusz Frejlich 2002.
  3. Witold Pruski: “Dwa wieki polskiej hodowli koni arabskich (1778-1978) i jej sukcesy w świecie” Warszawa 1983
  4. Szczepański Józef ps. Ziutek, „Czerwona zaraza”, Sieci 40/21. Żołnierz, poeta, zginął na barykadach Warszawy (1944) w wieku 21 lat.
  5. Sztuka Hanna: „Józef Tyszkowski i Jego Epopeja. Wojenne losy polskich koni arabskich. 1939-1946, cz. 1.” polskiearaby.com
  6. Sztuka Hanna: „Niemcy w Janowie. Wojenne losy polskich koni arabskich 1939-1946, cz. 2.” polskiearaby.com


Copyright © 2020
projekt IRN Multimedia
oprogramowanie choruzy.pl

Strona wykorzystuje COOKIES w celach statystycznych, bezpieczeństwa oraz prawidłowego działania serwisu.
Jeśli nie wyrażasz na to zgody, wyłącz obsługę cookies w ustawieniach Twojej przeglądarki.

Więcej informacji Zgadzam się